niedziela, 25 września 2011

Poznaj najbardziej niezawodne samochody

Znane są już wyniki badań na temat najmniej awaryjnych aut, prowadzonych przez dwa najbardziej znane zespoły specjalistów. Opublikowano raport niezawdodności ADAC 2010 oraz Raport DEKRA 2010. Oba zestawienia nieco różnią się od siebie, niemniej jednak warto przyjrzeć się rezultatom dwuletniej pracy fachowców. 

Ranking niezawodności ADAC to jeden z ważniejszych bilansów na rynku niemieckim. Raport dotyczy bezawaryjności pojazdów zarejestrowanych i użytkowanych na terenie Niemiec. Głównym kryterium, jakie jest brane pod uwagę podczas tworzenia zestawienia są zgłoszenia do serwisu ADAC od kierowców, właścicieli pojazdów, które uległy awarii podczas podróży. Między innymi sprawdzano stan techniczny samochodu, zastosowane w nim podzespoły, stan, pochodzenie i jakość układu wydechowego. Badano także emisję spalin oraz sprawdzano czy katalizator jest odpowiednio zamontowany i spełnia normy Unii Europejskiej. W tegorocznym bilansie uwzględniono około 500 000 z ponad 4, 25 mln przypadków z 2010 roku. Badaniem objęto samochody mające do sześciu lat. Warunkiem była ich niezmieniona w formie produkcja - co najmniej przez 3 lata. Liczba rejestracji samochodów objętych raportem musi wynosić przynajmniej 10 tysięcy egzemplarzy rocznie.
Na początek, na wyróżnienie zasługuje fakt, iż eksperci z Automobilklubu ADAC uznali, że modele produkowane w tyskiej fabryce Fiat Auto Poland powinny znaleźć się w ścisłej czołówce rankingu niezawodności w kategorii samochodów klasy mini. Otóż w rankingu ADAC 2010, Fiat 500 znalazł się na drugiej pozycji, z kolei Fiat Panda zajął - równie wysokie - czwarte miejsce. W tym samym rankingu Fiat Punto (rejestrowany w 2010 roku) dostał opinię najwyższego stopnia rekomendacji niezawodności ADAC. Polska marka od lat cieszy się dobrą oceną i zajmuje wysokie pozycje w tego rodzaju rankingach. W 2008 roku Fiat Panda zajął pierwsze miejsce w segmancie A i B.
Według rankingu niezawodności ADAC 2010 dla samochodów segmentu mini najbardziej bezawaryjnym samochodem jest Toyota Aygo. W czołówce, poza zwycięską Toyotą i polskim Fiatem, znalazł się Peugeot 107. Pierwszą piątkę zamyka Renault Twingo. Następnie kolejno uplasowały się takie modele jak: Citroen C1, Hyundai i10, Volkswagen Fox, Citroen C2, Ford Ka, Kia Picanto, Smart Fortwo oraz Chevrolet Matiz.
Z kolei raport awaryjności DEKRA 2010 stworzony został na podstawie wyników badań ponad 15 milionów samochodów w okresie od października 2007 do września 2009. Awarie samochodów, stwierdzone podczas badań, nie były grupowane według wieku aut, lecz w oparciu o ich rzeczywisty przebieg. W ten sposób powstały trzy segmenty przebiegu: od 0 do 50 tys.km, od 50 do 100 tys. km i powyżej 100 tys. km. Dzięki temu można uniknąć nie odpowiadających rzeczywistości zestawień samochodów o bardzo różnym przbiegu. Dodatkowo, wzięto pod uwagę tylko te rodzaje awarii, które oddają rzeczywistą jakość techniczną pojazdów, między innymi stan tłumików samochodowych i katalizatorów, a nie które są konsekwnencją braku dbałości o samochód.
W tegorocznym rankingu DEKRA na pierwszy miejscu uplasował się Opel Corsa D. Bardzo dużo, bo aż 97, 3 % przebadanych egzemplarzy nie miało żadnej usterki. Drugą pozycję zajęła najnowsza generacja Audi A4 (97%). Z kolei ścisłą czołówkę zamyka Mercedes klasa C trzeciej generacji (95,6%). W pierwszej piątce najmniej awaryjnych modeli znalazły się również Smart Fortwo drugiej generacji (95,3%) oraz Mazda MX-5 (94,7%). Natomiast w najgorszej piącte znalazły się Fiat Seicento (tylko w 44, 6% przebadanych egemplarzy nie wykryto żadnej usterki), Ford Ka (46,4%), Fiat Barchetta (48%) i Fiat Multipla (50,1%), a także Renault Twingo (50,2 %).
Najwięcej usterek wykryto w samochodach z kategorii mini, czyli samochody małe (udział 30, 6%). Jest wyraźna różnica między nimi a, na przykład vanami (26,3%), samochodami terenowymi (25,9%), samochodami kompaktowymi (24,9%) i klasą średnią (24,3%). Jeżeli chodzi o samochody sportowe, kabriolety, to co około piąty (21,4%) wykazywał typowe ustarki dla danego rodzaju pojazdu używanego. Cały raport jest do wglądu, zawiera obszerne i szczegółowe zestawienie wyników dla różnych typów samochodów.
Rzeczoznawcy DEKRA oraz specjaliści ADAC zalecają montaż sprawdzownych części, pochodzących z bezpośredniej dystrybucji. Rekomendują zakup części samochodowych, np tłumików samochodowych, katalizatorów, w sklepach, które posiadają certyfikaty TUV, ISO, CE, CERTIFIED SELLER. Podzespoły powinny być homologowane, przebadane pod względem jakości. DEKRA i ADAC zalecają kierowcom okresowe badanie aut, dokonywanie przeglądów, serwisowanie, sprawdzanie stanu poszczególnych jego części. Są to czynniki, które także mają duży wpływ na to, jak długo pojazd będzie nam służył. Brak dbałości o samochód może skutkować zwiększoną awaryjnością auta.

Filtr DPF

Filtry cząstek stałych stały się obowiązkowym wyposażeniem każego nowoczesnego silnika diesla. Funkcją filtra DPF zwanego takze filtrem FAP jest oczyszczanie spalin z sadzy, która jest rakotwórcza.
Głównym problemem z filtrami cząstek stałych zwanych także filtr DPF oraz filtr FAP ich zatykanie. Powodem zatykania filtrów DPF jest kilka, do głównych z nich należą:
- jazda częsta jazda w ruchu miejskim z niskimi prędkościami
- stosowanie niewłaściwych płynów eksploatacyjnych
- awaria zaworu recylkulacji spalin
- awaria układu zasilania paliwa (np. wtryskiwacze)
- awaria turbosprężarki (olej w układzie wydechowym)
Filtry cząstek stałych są bardzo drogie w zakupie. Ich wysoka cena wynika z konieczności zastosowania przy ich produkcji wartwy katalitycznej, która jest zbudowana z metali szlachetnych, głównie bardzo drogiej platyny. Żywotności filtra DPF szacowana jest w zależności od producenta na 90 do 200tyś km. Zazwyczaj jednak ten przebieg jest niższy.
Osoby które chcą zaoszczędzić i nie decydują się na wymianę jakże drogiego filtra DPF, mogą usunąć  filtr. Na polskim rynku jest wiele firm zajmujących się usuwanie filtrów cząstek stałych, są to głównie firmy które zajmują się również chiptuningiem. Filtr można usunąć stosując dwie metody:
- usuwanie programowe
- emulator DPF
Usuwanie programowe polega na modyfikacji sterownika ECU, tak aby nie widział on błędnych sygnałów wynikających z usunięcia, którego już nie ma.
Usuwanie przy zastosowaniu emulatora polega na zastosowaniu emulatora, który podszywa się za sprawnie działający filtr cząstek stałych, tak ze sterownik silnika myśli że filtr jest sprawny.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Oleje silnikowe do silników Euro 4 i Euro 5 - z filtrem cząstek stałych (DPF / FAP) lub trójdrożnym katalizatorem (TWC)

Jeżeli auto zostało wyposażone w filtr cząstek stałych (DPF / FAP) lub w trójdrożny katalizator (TWC) to w silniku powinien być stosowany dedykowany dla tego typu silników olej.

Są to zwykle syntetyczne oleje ze średnią zawartością zawartością popiołów siarczanych, fosforu i siarki (mid SAPS) oraz oleje niskopopiołowe (low SAPS) o lepkości 5w30, które przedłużają trwałość wymienionych powyżej układów obróbki/spalania spalin. Stowarzyszenie Europejskich Producentów Samochodów dla silników Diesla, z układami oczyszczania spalin, jak i silników benzynowych z katalizatorami - ACEA C1/C2/C3/C4. W tej chwili każda licząca się marka olejowa posiada w swojej ofercie takie oleje ale żeby być pewnym co do przydatności konkretnego oleju warto sprawdzić za pomocą aprobat producenta samochodu wymagania, jakie dany olej musi spełniać.

Klasyfikacja ACEA dla kategorii silników wyposażonych w system wtórnej obróbki spalin - "C":
C1 - oleje low SAPS dla silników wymagających olejów o niskim stopniu lepkości spełniające wymagania Euro IV
C2 - oleje mid SAPS dla silników wymagających olejów o niskim stopniu lepkości spełniające wymagania Euro IV
C3 - oleje mid SAPS dla silników spełniających wymagania Euro IV
C4 - oleje low SAPS dla silników wymagających olejów o HTHS wyższym niż 3,5MPa.s i spełniające wymagania Euro IV.
Przykłady dostępnych na rynku olejów z tymi aprobatami:
ACEA C1 (wymagane np. w silnikach marki Mazda 5 i 6 z DPF): - Castrol SLX Prof Power C1 5w30
- Gulf Formula EFE 5w30- Motul 8100 Eco-Clean Plus C1 5w30
- Millers Oil XP Longlife C1 5w30

ACEA C2 ( wymagane np. w silnikach HDI grupy PSA z FAP, Toyota, Honda i Subaru z DPF)- Castrol Magnatec Proffesional C2 5w30
- Gulf Formula LEF 5w30- Millers Oil XP Longlife C2 5w30 - Motul 8100 Eco-Clean Plus C2 5w30
- Shell Helix Ultra Extra 5w30
- Valvoline SynPower ENV C2 5w30

ACEA C3 (wymagane np. w silnikach Nissana, Renault, Suzuki, Fiat i KIA z DPF)
- BP Visco 7000 5w30- Castrol Edge 5w30
- Gulf Formula ULE 5w30- Lotos Quazar C3 5w30
- Millers Oil XP Longlife C3 5w30- Mobil Synt S Special V C3 5w30- Motul 8100 X-Clean C3 5w30
- Shell Helix Ultra Extra 5w30    

ACEA C4 (wymagane np. w silnikach Renault 2.0 DCI z DPF)- Castrol SLX Prof Power C4 5w30
- Gulf Formula RNX 5w30- Millers Oil XP Longlife C4 5w30- Motul Specific 0720 5w30

wtorek, 10 maja 2011

Czy Robert Kubica wróci na tor ?

Wypadkiem Roberta Kubicy interesowali i interesują się nie tylko pasjonaci zawodów Formuły 1, ale także wielu Polaków, którzy najzwyczajniej kibicowali polskiemu rodzynkowi w tych najbardziej elitarnych zawodach motoryzacyjnych.







Przypomnijmy, ze 6 lutego bieżącego roku Robert Kubica zasiadł w fotelu kierowcy samochodu rajdowego marki Skoda Fabia, aby uczestniczyć w amatorskim rajdzie Ronde di Andora, który odbywa się we Włoszech. Prowadzący samochód oraz jego pilot, Jakub Gerber ulegli wypadkowi, w skutek którego Robert Kubica doznał wielokrotnego złamania prawej ręki oraz nogi, a także zmiażdżenia nogi. W skutek tego wypadku zagrożona była nie tylko kariera polskiego kierowcy, ale także jego życie. PO wypadku polski kierowca przebywał w szpitalu Santa Corona w Pietro Ligure, gdzie też odbyły się wszystkie dotychczasowe operacje mające na celu ratowanie kończyn Roberta.
Kierowca opuścił szpital dopiero po ponad 2,5 miesiąca, dokładnie 24 kwietnia.
Coś się teraz z nim dzieje?
Dokładnie nie wiemy, ponieważ Robert jak zawsze woli mieć wokół siebie spokój. Na pewno możemy powiedzieć, że przechodzi coraz intensywniejszą rehabilitację, która ma mu pomóc w powrocie do fotela kierowcy formuły 1.
Jednak jakie szanse ma polski kierowca na to, że jeszcze poprowadzi sportowy bolid z najtrudniejszych i najbardziej elitarnych wyścigach na świecie ?
Żaden z lekarzy zajmujących się Robertem nie chciał lub nie potrafił do tej pory jednoznacznie wypowiedzieć się na temat szans powrotu Kubicy na tor. Sam polski kierowca znany jest ze swojej ambicji i konsekwencji i w pierwszym swoim wywiadzie po wyjściu ze szpitala zapowiedział, ze chciałby powrócić na tor jeszcze w tym roku. Również Renault zapewniało, ze fotel kierowcy zawsze będzie na niego czekać.
W tym momencie ciężko nam ocenić kiedy i czy w ogóle Robert wróci na tory formuły 1. Pewne jest na pewno to, że gdy się to uda, to jego pierwszy wyścig po wypadku będzie jednym z największych wydarzeń w świecie motoryzacji, a także w naszym kraju, gdzie o zainteresowaniu Robertem niech świadczy sama ilość i ranga wiadomości poświęconych jego wypadkowi.
Mi jako kibicowi Roberta wypada powiedzieć tylko „Dawaj Robert !”

wtorek, 26 kwietnia 2011

Lexus IS220d

Lexus czyli luksus, niezbyt wyszukana konotacja, jeśli chodzi o nazwę dla bogato wyposażonej Toyoty. Nazwa wprowadzono celowo w USA pod sam koniec lat 80tych, aby klienci nie kojarzyli nowopowstałych modeli z nazwą Toyota, która kojarzyła się z solidnymi i niezawodnymi, japońskimi samochodami, ale tylko powiedzmy klasy średniej. 
Pójście dalej i przeskok do klas wyższych, wymógł powołanie nowej marki, która przeciętnemu Amerykaninowi nie kojarzyła się z Toyotą, tylko z japońską niezawodnością oraz luksusem.
Ach znowu, ten luksus. Ciekawy czy gdyby Toyota najpierw chciała podbić rynek w Europie. a dopiero potem w Stanach, też tworzyłaby nową markę. Mieszkańcy USA dali się nabrać w pewien sposób, my Europejczycy jesteśmy chyba jednak trochę bardziej inteligentni od nich w tych sprawach.
Wsiadając do tego samochodu miałem nadzieję, iż spełnię jedno ze swoich marzeń, przejażdżka za kierownicą Lexusa i, że będą towarzyszyły temu niesamowite przeżycia. Dodatkowo potęgowały to niezwykle korzystne opinie dziennikarzy motoryzacyjnych zarówno z gazet, jak i pewnego redaktora z polskiego kanału motoryzacyjnego, który testował Lexusa IS w wersji F. Poza tym rodzinne tradycje kupowania Toyot od dobrych 10 lat, oraz gorące namawianie znajomego dealera do zakupu IS 220 , jak tylko pojawił się na naszym rynku, ostatecznie pogłębiły mój głód na ten samochód oraz wyostrzyły wszystkie zmysły.

Lexus 2007 IS 220d silber 5




Sam początek wizyty w salonie był już bardzo obiecujący. Przyjęto nas bardzo miło, zaproponowano kawę lub coś innego do picia, w oczekiwaniu na pracownika, który miał się nami zająć. Biorąc pod uwagę bardzo wczesną porę, około 9 rano oraz nieprzespaną noc w oczekiwaniu na ten dzień, był to bardzo uprzejme i dobrze świadczy o firmie oraz jej podejściu do klienta, nawet tego młodego. Czegoś podobnego doświadczyliśmy wcześniej jedynie w Volvie, później już w żadnym innym salonie niestety nie. Kilkanaście minut jakie spędziliśmy oczekując na jazdę testową pozwoliły nam po pierwsze przyjrzeć się dokładnie całej ofercie Lexusa na rynku polskim (nie bierzemy pod uwagę aut sprowadzany zza oceanu), po drugie znalezienia istotnych różnić pomiędzy wersja IS 220, a 250. Niestety to drugie nam się nie udało i w sumie dobrze, gdyż jak powiedział nam później dealer, jeśli chodzi o widoczne różnice (wymiary, wygląd etc.) to oba auta są identyczne. Różnie je to co znajduje się pod maską. Generalnie jednego z dwóch Lexusów IS stojących w salonie wzięliśmy za wersję topową tymczasem okazało się, iż jest to zaledwie wersja podstawowa czyli jak to się mówimy ,,goła”, chociaż w tym przypadku ,,goła” oznacza naprawdę coś zupełnie innego niż zazwyczaj.


Pierwsze kilometry jazdy testowej aut prowadził nasz sprzedawca, pod pretekstem pokazania nam, iż po przesiadce z auta benzynowego na takie z silnikiem diesela, można ruszać oraz zmieniać biegi nie szarpiąc przy tym. Początkowo sądziłem, że to była zwykła wymówka. Może chciał przetestować naszą cierpliwość lub sprawdzić nasze reakcje czy sama podróż w fotelach Lexusa nas zadowoli i obejdzie się bez oddawania kierownicy w ręce, młodych ludzi jak i kierowców. Dopiero kiedy siadłem za kierownicą IS 220, z dieslem pod maską, ustawiłem fotel, lusterka, kolumnę kierownicy i wszystko to co mogło mi przeszkadzać w jeździe i zakłócać czerpanie przyjemność z przemieszczania się tym samochodem, łącznie z wiejącą klimatyzacją na moje węzły chłonne, zrozumiałem to co miał na myśli Pan z Lexusa. Faktycznie, ażeby spokojnie i bez szarpnięć podczas zmiany biegów jechać tym samochodem trzeba bardzo delikatnie puszczać sprzęgło. Przy pierwszej próbie jazdy nim jak zwykłym autem benzynowym samochód nieprzyjemnie rzuca. Warto dodać, iż nasz egzemplarz miał silnik o pojemności 2,2 litra oraz mocy 177KM, którą przekazywała na tyle koła 6-biegowa manualna skrzynia. Niewątpliwym plusem takiego przeniesienia napędu był lepszy start spod świateł, niż w przypadku aut przednionapędowych. Powiedziano nam, iż samochód z tym silnikiem ma tak duży moment obrotowy, co w przypadku zastosowania napęd na przód wyrywałoby kierownicę z rąk przy ruszaniu oraz na zakrętach. Przyznam się szczerze, że to tłumaczenie wydawało się mało wiarygodne. Kiedy jeździliśmy Alfą Romeo 159 2.0 też z silnikiem diesela, nic podobnego nie miało miejsca, a auto prowadziło się znakomicie. Napęd na tył w Lexusie ułatwiał manewrowanie oraz branie ciaśniejszych zakrętów, co mieliśmy okazję przetestować, jednocześnie pamiętając o standardowej przypadłości aut z tylnym napędem doposażono go w cały szereg elektronicznych systemów, które pilnowały aby podczas skrętów tył nie wyprzedził przodu.
Warto wspomnieć, iż nasz diesel miał najnowocześniejszy wtrysk bezpośredni oraz układ wydechowy co owocowało niskim spalaniem oraz zmniejszonym poziomem emisji substancji szkodliwych dla środowiska. Niestety tego drugiego nie mieliśmy okazji sprawdzić, gdyż nie było czasu żeby się trochę ,,przygazować” wąchając spaliny z rur wydechowych.
 Jeśli chodzi o wnętrze to nasz model miał dobrze wyprofilowane fotele obszyte czarną skórą, która ładnie się komponowała ze srebrnym lakierem. Tunel środkowy zaczynała konsola, w której umieszczono monitor LCD otoczony guzikami, których ilość nie przytłaczała. Osobiście zaskoczyła mnie bardzo krótka dźwignia zmiany biegów zwieńczona dość sporą gałką, jak na tę klasę aut. Poza tym obszyta skórą, dobrze leżąca w dłoniach, wielofunkcyjna kierownica. Umieszczono na niej kilka niezbędnych przycisków, które umożliwiały obsługę komputera bez konieczności odrywania rąk.
Po wciśnięciu przyciska start, zamiast przekręcenia kluczyka, przed kierowcą ukazuje się wyświetlany elektronicznie, klasyczny prędkościomierz oraz zrobiony w podobnym stylu obrotomierz. Pomiędzy nimi było jedynie kilka lampek i mały wyświetlacz diodowy. Żadnych szaleństw czy przeładowania elektroniką, pełne wyczucie, a jednocześnie wszystko dostępne pod ręką, a kiedy spojrzymy na listę wyposażenia nie brakuje nic, czego można oczekiwać po samochodzie tej klasy.
Samochód prowadzi się bardzo przyjemnie, bezbłędnie reaguje na ruchy kierownicą, jednocześnie nad wszystkim czuwa elektronika, abyśmy zbyt szybko nie zepsuli tego samochodu podczas wyprzedzania lub nagłego manewru omijania. Diesel miło pracuje pod maską, jednak nie czuć najmniejszego nawet przeniesienia wibracji na kierownicę czy dźwignię zmiany biegów. Nie słychać też typowo dieselowskiej pracy, kiedy stoimy na biegu jałowy na światłach lub uruchamiamy samochód.

Kwestia płatności mandatów zrobionych przez fotoradary na terenie Niemiec

Wielu z nas nie jest pewnym co do kwesti zdjęć zrobionych nam przez fotoradary na terenie Niemiec. Czy będziemy musieli płacić? Czy będziemy za to ścigani?
     W tym artykule chciałbym objaśnić pewna ważną kwestie zastanawiającą pewnie niejednego kierowcę. Chodzi mi mianowicie o zdjęcia zrobione nam przez fotoradary za zachodnią granicą, a dokładniej w Niemczech.
     Pewnie nie jeden z państwa zastanawia sie jak przebiega ta procedura, czy możemy spodziewać się mandatu za przekroczenie prędkości w Niemczech, czy też nie, a więc szybko wyjaśnię tą kwestię.
     Jeśli chodzi o bezpośrednie zatrzymanie przez niemieckich funkcjonariuszy policji to sprawa jest oczywista. Mandat musimy zapłacić na miejscu. W przeciwnym wypadku, gdy nie mamy gotówki, auto niestety trafi jako zastaw za nieopłaconą grzywnę. Jeśli chodzi o zdjęcia zrobione nam przez fotoradary to sprawa nieco sie komplikuje.
     Jeśli chodzi o wykroczenie, za które grozi grzywna w wysokości do 70 euro (z reguły jest to mandat za przekroczenie prędkości do 20 km/h) to w takim wypadku mandatu nie otrzymamy. Niestety w takiej sytuacji nie do końca możemy czuć się bezkarni. Numery naszych tablic rejestracyjnych, które zostały sfotografowane, znajdują się w niemieckiej policyjnej bazie danych przez 3 m-ce. W takim wypadku w razie zatrzymania przez niemiecka policję zażądają oni na miejscu zapłaty wcześniejszego mandatu wykonanego przez fotoradar. Zaś gdy mandat będzie przekraczał kwotę 70 euro- wezwanie do zapłaty zostanie nam wysłane! Z reguły mandat z nr konta trafia do nas po kilku tygodniach od wykroczenia. Jeśli nie mamy w planach ponownego wyjazdu do Niemiec to można to pismo zignorować, ponieważ nasze Urzędy Skarbowe, nie mogą egzekwować kwot za mandaty z Niemiec.
      Niestety nic nie trwa wiecznie. Unia chce wprowadzić przepisy umożliwiające automatyczne ściąganie mandatów na terenie Unii Europejskiej oraz ma zostać sporządzony jednolity system punktów karnych we wszystkich krajach wspólnoty.
 

piątek, 22 kwietnia 2011

Samochód Google

Google to ogromna korporacja, która znana jest z najpopularniejszej wyszukiwarki świata. Mimo, że opanowała całą sieć zaskakuję bardzo innowacyjnymi pomysłami nawet w dziedzinie "motoryzacji".
Jeszcze całkiem niedawno Google zaprezentowało film z samochodem, który sam jezdzi po prostej drodzę. Niestety był on niewyraźny i nie było możliwości wywnioskowania żadnych trafnych wniosków dotyczących rozwoju pojazdu.

Obecnie Google poszło o krok do przodu co zobaczyć można na dwóch filmikach zaprezentowanych przez portal Mashable.

Osobiście jestem mile zaskoczony i pełen podziwu z postępów google. Zaprezentowany samochód bezpokładowy rozpędzony do 40 mil na godzine pędzi lepiej niż nie jeden doświadczony kierowca. Jak narazie dopiero po torze testowym, ale to już zawsze coś.




Google przyznaje, że jest to projekt "bardzo przed wczesny" i nie ma co liczyć, że szybko pojawi sie na drogach USA - nie wspominając o rynku europejskim i Polskim, który mimo wszystko przejmuje nowinki ze Stanów z pewnym opóźnieniem.

Obecnie duży problem stanowi przystosowanie samochodu do zmiennej pogody oraz świateł. Jednak nie to jest największym problemem. Głównym problemem samochodu google jest niezwykle ważne w USA dostosowanie się do ograniczeń prędkości.

Mimo, że tego typu projektów było już dość sporo to i tak uważam google zrobiło największe postępy i podchodzi do sprawy najpoważniej ze wszystkich producetnów. I mio, że google traktuje projekt experymentalnie to nie można zaprzeczać, że stoi przed fakte bycia liderem. A to w przyszłości można oznaczać jeszcze większą sławe i pieniądze - pod warunkiem wprowadzenia na drogi bezpokładowego pojazdu jako pierwszy.